Dzis w nocy znowu powraca
Ujrzał światynie, zwłaszcza jedno z okien.
Mimo burzy wyraznie widział, że witraż
rusza się. To nie witraz się ruszał to
poprostu ktos zapalił świece.
Zdobywszy się na odwage ruszył ku wejściu.
Trzymając dłoń na klamce, strugi potu
słpłyneły mu jak łzy. Odetchna i pchna
drzwi.Płomienie świec odbijały się w
tabernakulum na ołtarzu.Świece stały pod
witrażem przedstawiajacego proroka, na ich
widok serce mu zamarło. Cos ściekało z
niego na ziemię. Kapiace krople nie były
kroplami wosku. Lecz krwi.
Każde ciche rozbrzmniewały w całej świątyni
niczym krzyk. Podniósł wzrok spoglądając na
witraż. Po twarzy proroka płynęła krew. W
jednej chwili śmierc chwyciła go w swoje
szpony.
Komentarze (1)
pięknie napisane