Dziwna chwila
Jest dzień a z nogi wypada
mała jaszczurka
jadowita
jaskrawa
pachnąca
ramię wznosi się a potem zamyka
jaszczurka
wzniosła na szczyty złożonych rąk
o czerwonej poincie
która wciąż urywa się
strzępi sznurek
szura mąci
unika
jaszczurka
wychodzi kapiąc kipiąc
czerwona gadzinka
kalambur oka czkawka kroku
stuka ka ka
oczy przymyka
ja-szczur-ka
i znowu trwoni
i wnet rysuje na wnętrzu powiek
małe żyłki-rysunki
jaszczurko milknij
przepada przepościera
w ciebie we mnie
wewnątrz
jesteś?
to mało mało
mówimy
zbyt nikłe by wypić duszkiem
Komentarze (1)
No i opłaciło mi się czytać Cię od początku, bo widzę,
że debiutowałaś perełką. Cieszę się, że mogę jao
pierwszy to skomentować, chociaż odnieść się do
treści, to rzecz niełatwa. Bo "Jaszczurkę" trzeba
zrozumieć. Zinterpretować. Dogłębnie? Niekoniecznie,
bo można bezrozumowo i niemal bezmerytorycznie poczuć,
że coś tu wyłazi z nogawki i po prostu oddać głosik w
ciemno. Też dobrze. Można się rozpisać wodolejnie, jak
to czynią wszystkie typowe zodiakalne Barany z
egocentryzmem jakby w genach. Jestę Baranę... - siedzę
nad ranem. Przyłóż do rany nos osmarkany. Wypij to
duszkiem nie czując smaku - będziesz oszustem, zdrajcą
dla flaków. Wiją się glisty bladoszarawe. Ja
pożyteczną znów mam zabawę. Dziwna to chwila, rozdroża
kręte. Naiwne receptory chcą mieć zachętę. Czytać chcę
dalej, bo już mam wkrętę. Obejdę się smakiem? Słuchasz
ze wstrętem? Zobacz, a ujrzysz w Ciemności Tęczę.
Tutaj już kończę. Dłużej nie dręczę.