Dziwne stany
Od rana męczy mnie dziwny stan,
i jak opisać go, nie wiem sam.
Bo jest podobny do niczego,
ani do czegoś konkretnego.
Trzęsą się ręce
jest mi goręcej
zimno telepie
całego trzepie
latają nogi
boże mój drogi
co za cholera
ciało me zżera
głupio się śmieję
cały siwieję
prawie łysieję
…ja oszaleję
I co tu zrobić, jak toto leczyć,
czy można przed tym się zabezpieczyć.
Bo coś mi mówi w ducha skrytości,
że to objawy są…są miłości.
Przed nimi nigdzie się nie ucieka,
trzeba zwyczajnie, tylko przeczekać.
Przyjdzie, pomęczy, zostawi rany,
to zakochanych są dziwne stany.
Komentarze (2)
Idealnie opisany stan zakochania i jego skutki. Brawo
:o) Czyta sie plynnie i do samego konca prawie sie nie
wie, co sie dzieje z Toba...
Od pierwszych wersów do ostatnich nie opuszczał mnie
niesmak - zdecydowanie rym i to bardzo kiepski
gramatyczny rym podyktował treść... W paru miejscach
wyszedł lepszy bezsens, wręcz bzdura. Szczególnie w
środkowej części. Rytm załamujący się - może czas
nauczyć się liczyć sylaby? Tego tworu to nie uratuje,
ale może wpłynie pozytywnie na kolejne?