Echa Leśnej Polany
Część I
Kiedy się w cieniu schowałaś
Usta me smutkiem zamilkły
Swym śpiewem już ich nie całowałaś
A na polanie, pozostał tylko dzień
zwykły
Nie było tam już słońca ciepłego
Księżyc znów nocą byle jaki
I pocałunku następnego
Zamilkły też w smutku ptaki
A tak niedawno, tam jedno nasze marzenie
W dwóch ciałach było skryte
A o tym, co wczoraj wspomnieniem
Było milczeniem zaszyte
Chwile, co przed nami tylko sens miały
A dusze nimi w rozkoszach się śmiały
Bo chwile z Tobą zawsze karnawałem
I wszystko jakby lśniło brokatem
Dwa ciała związane w jedną kokardę
I dni choć krótkie, a błyszczały, jak
latem
I jak w karnawale, to serca zabawa
Gdzie ramiona gotowe nieść wysoko
Muzyka, taniec dla naszych dusz strawa
Byliśmy tam, gdzie być tylko obłokom
A mchy świadkiem naszych omdleń były
Swym aksamitem zieleni nam sprzyjały
Z zazdrością na Twój uśmiech patrzyły
I naszą miłość swą miękkością podglądały
A o Twoich ustach wierszem tylko prawić
One, jak szalone dale
Jak przed nimi się tylko stawisz
Nie chcesz przestać poznawać ich wcale
Chcesz ich rozkoszy kosztować
I całować, całować, całować
A Ciebie całować to szczęsny dar
To dawać i brać w tej samej chwili
To huk rozbitego szkła
Aż usta sobą się zamieniły
Całować Ciebie to czułość dotąd nieznana
To czułość, co listki drzew onieśmiela
To w barwach lata, róża słońcem kołysana
To Ty, kiedy miłość sobą chcesz
wyśpiewać
Pocałunki te, marzenia nasze do dziś
plączą
I usta do dziś ich spragnione
Myśli o nich, jak konary drzew się łączą
Już tylko razem, już nie osamotnione
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.