Eden
Zamieszkał człowiek w rajskim ogrodzie.
Poznał i nazwał wszystkie zwierzęta.
Lecz wciąż samotny prosił: „O
Boże!
Tak mi potrzebna pomocna ręka.
Chcę towarzysza, który mi będzie
Siłą, podporą, źródłem miłości.
Pragnę by za mną podążał wszędzie,
By był podobny – jak z mojej
kości”.
Pan wysłuchawszy prośby Adama
Zesłał na niego snu opar mocny.
Z boku mu wyjął żebro bez ciała.
Stworzył kobietę – wszak był
wszechmocny.
„Ta jest dopiero kością z mych
kości,
Ciałem z mojego ciała powstała.
Dzięki Ci Panie na wysokości.
Za to coś zrobił, wieczna Ci
chwała”.
I chociaż nadzy byli oboje
To wstyd do ludzi nie miał dostępu.
Grzech nie zagościł w raju podwoje,
Świat nie znał jeszcze zła i występku.
Bóg rzekł do ludzi: „Wolno wam
wszystko
Spożywać z tego ogrodu plonów.
Lecz jedno drzewo z gałęźmi nisko
Nie dla was rodzi owoce gronów”.
Szatana bolał ten obraz szczęścia
Więc węża postać przybrał w tą chwilę.
Rzekł do niewiasty: „Przekonaj
męża
By zjadł ten owoc – wcale nie
zginie”.
Uległa Ewa namową gada.
Sama kęs zjadła, mężowi niesie.
Adam zjadł jabłko i krzyknął:
„Biada!
Złamałem zakaz. Skryję się w
lesie”.
Zawołał Stwórca: „Gdzie jesteś
człeku?
Dlaczego mego unikasz wzroku.
Czyżbyś się dzisiaj dopuścił grzechu,
Czyżby wąż skusił – ten książę
mroku.
Przeklęta będzie ziemia przez ciebie.
Ciernie i oset będzie rodziła.
Skoro nie chciałeś mieszkać jak w niebie
Poznasz trud pracy, pot będzie spływał.
Bo prochem jesteś i w proch się
obrócisz.
Od dziś zamknięte raju są bramy.
Już do ogrodu tego nie wrócisz.
O swe potrzeby dbajcie już sami”.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.