Eden
Wiartu szum
Rzeki blask
Przepięknych saren tłum
Pękających pod stopami gałęzi trzask
Słoneczników woń
Piękniejsza od wszystkich perfum
Morskiej piany toń
W której pragnienie zapragnął ugasić
knur
Nie znałem tego miejsca przedtem
Istniało w wyobraźni, tak
Zawsze myślałem, że za zakrętem
Wszystkiego będzie już brak
Wrócą brukowane ulice
Hałas powozów
Znów zaczną krzyżować się przecznice
Tylko po co? Skoro nie będę mógł już
dotknąć jej włosów
Gdy szept zamieni się w krzyk
Uścisk w cios
Śmiech w ryk
A harmonia w chaos
Gdzie nie będzie już miejsca na miłość
Gdzie zostaną spalone wszystkie mosty
Zamiast tego zostanie jedynie złość
A pola pszenicy porosną chwasty
A Pan widząc, że były dobre pobłogosławi
je
I odezwie się w te słowy
»Dobrze żeście uczynili. Idźcie i więcej
nie grzeszcie«
A oni odejdą i udadzą się na łowy
Zamkną Eden
Zapomną jedynie kluczy. Dwóch, małych.
Jeden
Mniejszy, pyzaty. Drugi długi i chudy
Jeden pożądanie, a drugi miłość
Komentarze (7)
Przepiękny taki eden, pozdrawiam :)
Początek tekstu przypomina mi jakąś piosenkę, nie
pamietam jaką?
Pozdrawiam
Intrygujaca refleksja:)
Bardzo refleksyjnie i ciekawie.
Pozdrawiam serdecznie.
Na początku był jak mówią...chaos,
teraz na opak,czy to nie to samo?
Pozdrawiam Plumkacz, jak byś miał zapasowy?
intrygujące! Pozdrawiam:))
Ciekawe pozdrawiam