Elegia
wichry armagedonu nadchodzą rozkosz
lekceważąca
zwięrzęta, roślinność teraz konająca
kwiaty o innej woni, trucizna lamentu
ziemi
na ludzkie cierpienia wy jesteście niemi
weź następny oddech głęboki
zaczerpnij niewidzialną śmierć
ziemię i niebo wypelnia skażenie epoki
która na darmo dzieli po ćwierć
resztki popiołów co z lasów zostały
i lody topniejące wojny krwią
ptaki, jak kiedyś wysoko latały
teraz na strzępy się same rwią
ziemia obezwładni cię
pozostawi krwawiącym i niezwartym
z otwartym sercem na części rozdartym
za błędy i krzywdy cierpieniem
dotkniętym
cała ta nienawiść jest produktem świata
który stworzyliście
rekwiem
ziemia nie nalezy do was
my wszyscy należymy do niej
Komentarze (7)
Ten utwór czytałem przed wyjściem wieczorem z domu i
moje odczucia są bardzo mieszane. Sam zamysł przekaz
pozostawia po sobie osad. Niemniej jak piszesz poniżej
- "wiersz jest w budowie". Masz słonność do
podkreślania patosem dramatyczności i ostateczności
sytuacj. Bo od tego on właśnie jest. Tak jaj
wspomniałem, po przeczytaniu nie zapomniałem
natychmiast, tylko jeszcze Twój utwór mnie drążył. A
to już wielki sukces Autora. Niemniej muszę wytknąć
Tobie to co mi się osobiście bardzo nie podoba. A
mianowicie pierwsza zwrotka kluczowa jak każdy
początek, bez którego nie istnieje continuum, napisana
jest w sposób kiepski pod względem zastosowanych
środków warsztatowych. Rymujesz te same części mowy
rymem gramatycznym, dokładnym - a to inaczej nazywa
się rymami częstochowskim. Zastosowany układ rymów a-a
b-b też nieco wyrobionemu czytelnikowi nie ułatwia
zadania wytrwania w sympatii dla opowieści Autora.
Dalsza część toczy się już w układzie rymów a-b a-b co
nieco łagodzi ich pospolitość. Jednak kończysz ją
stworzonym przez siebie czasownikiem lub łagodniej
potocznością, która wynika z niechlujstwa języka. Nie
przewiduje się jak na razie czasownika "rwią".
Julian Tuwim czesto się bawił w naginanie słów do
potrzeb rymu, ale robił to z humorem i polotem, a poza
tym był Tuwimem i czytelnik był gotów do o wiele
dalszych kompromisów. BArdzo duży plus za puentę,
która nieco maskuje dolegliwości trapiące czytelnika
po drodze, jeśli oczywiście wytrwal. myśl, którą
rzucasz w zakończeniu stanowi o sile tego utworu i o
tym, że nie można tak całkiem obojętnie przejść obok
niego. I za uczusie, że cos mimo wszystko, pomimo nie
zostawienia na tym utworze prawie ani jednej suchej
nitki daję Tobie swój głos Autorko, zobowiązujśąc
jednocześnie do pochylenia się na tym wierszem i próby
uratowania go, bo ma "coś". Pozdrawiam ciepło i
sorry jeśli byłem zbyt okrutny :)
Potrafisz zaciekawić tematem co jest ważnym elementem
przyciągnięcia czytelnika. Masz swoisty styl.
Przeczytałem z przyjemnością. Pozdrawiam:)
Hmm... powiem obrazowo, jak ja widzę ten utwór -
zawiera ciekawe metafory i jak czytam, to odczuwam ten
ciężar zdarzeń, głębię wykonania i autorską wizję.
Można by powiedzieć, że odbyłam stonowany w tempie i
zimny w klimacie... marsz przez słowa. :)
dziękuję za krytykę, wiersz jest cały czas w budowie,
więc proszę o takie uwagi na temat konkretnego
fragmentu, na pewno się do nich odniosę ;)
A tam maszand, jest, ale i jest coś dobrego w tym.
Strofy tego poematu same na strzępy się rwią (jeśli to
coś znaczy).
pyszny. skażenie epoki, jakże bliskie memu sercu.