Elegia o Ks.Wronie
Wspomnienia z celi śmierci na Klęczkowskiej we Wrocławiu
Pamiętam, w celi sześciu nas było,
Gdzie lizaliśmy po śledztwie rany.
A z nami siedział cichy, pogodny,
Ksiądz Wrona - na śmierć skazany.
Był spowiednikiem, gdzieś pod Turbaczem,
Gdzie wieje halny i szumią smreki
I był na tyle nierozważny,
Że nie donosił "chłopcom" z bezpieki.
Klęczał więc cichy, na progu celi,
Szepcząc modlitwy za konających
I błogosławił wrogów za drzwiami
I nas pokotem w celi leżących.
A kiedy wpadło oprawców czterech
I ręce wiązali mu liną...
On wciąż powtarzał: "Wybacz im Panie,
Przecież nie wiedzą co czynią!"
Stach "cichociemny" co w nic nie
wierzył,
Klęczał pod ścianą i Boga prosił
By opiekował się duszą Polaka
Co ginie bo... nie donosił!
Więc jeśli spotkasz gdzieś purpurata
Co podpisywał się bez oporu...
Wspomnij biednego księdza Wronę
Co zginął za Polskę! I dla Honoru!
---xxx---
Komentarze (1)
I to się właśnie nazywa przyjaźń nawet po latach nie
zapomina się przyjaciela.