endemity
śnią mi się drzewiaste wilczomlecze.
mięsiste łodygi przemieniają żar
słońca w piekące mleczko
na dzień przebudzenia wulkanu.
spomiędzy żeber wykwitają maczugi
żmijowców. nasycone purpurą
i zapachem teneryfskiego lata szepcą
„nigdy nas nie dotkniesz”.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.