Epitafium
Dla chłopca, który zginął w wypadku, tak okrutnym...jak jego śmierć...(*)
Odszedłeś. Juz Cię więcej nie zobaczę...
Myślę o Tobie i czuję, że płaczę...
Moje łzy płyną cicho po policzkach, gdy
wspominam Ciebie, na motorze, na wązkich
uliczkach...
Życie Twoje jak ogień płonęło...
I w jednej chwili zgasło spłonęło...
Miałeś szesnaście lat i całe życie przed
sobą,
Mogłeś być wielką osobą.
Miałeś plany na przyszłość:
Studia, dziewczyna, dom, miłość.
I tak ważna życiowa pasja była...
I to ona Twe życie zgasiła...
Byłeś dobry, najlepszy nie mówiąc.
Gdy jechałeś, gdy wiatr na twarzy
czując,
Kolejne triki pokazywałeś,
Pozycję lidera utrzymywałeś.
Motory, to one Twoje życie dyktowały,
Kierunek Ci wyznaczały.
Silną wolę, charyzmę, odwagę-te cechy
miałeś.
To dzięki nim, nigdy jechać się nie
bałeś.
Pamiętam w oku Twoim błysk,
Gdy z rury szedł dym, a z opon pisk.
Każdego dnia gdzieś się spieszyłeś, gdzieś
jechałeś.
O wiele kilometrów prędkość
przekraczałeś.
W czasie jazdy serca swego bicie
słyszałeś,
Kolejne odległości pokonywałeś,
Nowe miejsca poznawałeś.
O swoich przeżyciach, doznaniach mi
opowiadałeś.
Słuchałam kolejnych opowieści i z akażdym
razem coraz bardziej się bałam,
Ale po sobie tego nie pokazywałam...
Chciałam poznać innych ludzi,
Którym, tak jak i Tobie, życie bez motoru
się nudzi...
To byli Twoi przyjaciele...
Z nimi łączyło Cię wiele...
Cieszyłam się, że realizujesz marzenia,
Lecz coraz śmielsze były Twe
pragnienia...
Zaczynałam drżeć, gdy spóźniałeś się na
kolejne spotkanie,
A Ty zawsze przyjeżdżałeś i mówiłeś:"Nie
płacz, już jestem kochanie..."
Myślałam, że tak będzie i tym razem,
Ale przed oczami przesówał mi się coraz
gorszy obraz za obrazem...
Zadzwonił telefon, odebrałam, byłam pewna,
że to Ty...
Nie był to Twój głos, czułam, że w oczach
mam łzy...
Wiedziałam już, co się stało...
W jednej chwili wszystko się we mnie
załamało...
Głoś zamilkł, słysząc moje łkanie,
Poetem do Boga głośne wołanie:
"Czemu Cię zabrał do siebie?
Czy tak mu Było źle bez Ciebie w
niebie?"
A Twoi przyjaciele? Te młode wilki...?
Wszyscy zamilkli...
Oni także zginęli,
Razem z Tobą w niebieskich chmurach się
rozpłynęli...
Wszystkich tak wielki żal ogarnął...
Każdy życie zwrócić Wam pragnął,
Jednak nikt nie wiedział jak...
Twoja dusza zawsze była, jak ptak.
Gdy jechałeś, była taka wolna, szybowała
gdzieś wysoko...
Czy wtedy też, gdzy stanąłeś ze śmiercią
oko w oko?
Przegrałęś nierówną walkę,
Miałeś przecież potężną rywalkę...
W mej pamięci zawsze pozostanie obraz
Twój,
A w sercu pustka i piekący ból...
Każdy inaczej mi to tłumaczy,
Ja jednak wiem, ze Twa śmierc coś
znaczy...
Jest informacją dla takich jak Ty,
Którzy za nic mają innych prośby i
łzy...
I przed siebie wciąż gnają,
Sensu życia, prawdy, siebie szukają...
Dla tych, co myślą, że szybkością strach
zabiją,
Jednak tylko z prawdą się miną...
Twa śmierć jest ostrzeżeniem,
Przed takim samym przeznaczeniem.......
.......::::Umarłeś.....nigdy Cię nie zapomnę::::......
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.