Epitafium
Opowiem ci bajkę o smutnym, rozczarowanym
życiem Czarnym Księciu...
On patrzył wciąż gdzieś, ale nie potrafił
spojrzeć w oczy swojemu szczęściu.
Był zbyt rozgoryczony, żeby podnieść ku
niemu swój nieobecny wzrok.
Mówił o sobie, że jest złym człowiekiem, a
jego serce spowijał mrok.
Mrok jego serca wylewał się na zewnątrz w
postaci czarnego stroju:
Mnóstwo ćwieków i łańcuchów, a bił od nich
złowrogi blask jak od roju.
Duże, smutne zielone oczy - zawiedzionego
człowieka spojrzenie,
Bródka, czarne długie włosy kryjące smutny
wzrok ciągle wbity w ziemie.
(I tak właśnie wygląda człowiek na co dzień
zwykłego odstraszający,
A naprawdę w środku czuje ból i jest duszą
umierający.)
Chronił swoje oczy bo bał się, ze ktoś co w
nich jest ukryte zobaczy.
Dobrym humorem się krył bo nie chciał, by
ktoś dostrzegł ile w nim rozpaczy.
Tak po zwyczajnym świecie sobie taki
oryginalny człowiek wędrował,
Ściskając złe emocje głęboko, aby nie
pokazać, że zwariował.
Lecz pewnego dnia zamyślony Książę gdzie
idzie uwagi nie zwrócił,
Szedł zamyślony przed siebie, a więc jego
umysł w lesie go porzucił.
Z młodego lasu drzewek zawędrował do boru
starych spróchniałych drzew,
Tak jak mu wskazał iść słyszany tylko w
jego głowie tajemniczy śpiew.
To była pieśń o Czarnym Słoneczku, którą
pisał sam przez całe życie,
Którą skończył, kiedy został mocno raniony
przez swoje ciężkie życie.
W końcu doszedł do celu zgodnie z
przeczuciem - do własnego spowiednika,
Przed którym to wszelki opór do mówienia o
własnym bólu zanika.
"Gdzie patrzysz Książę? Co tam widzisz?"
zapytało się go Słoneczko Czarne.
"Nie mogę zapomnieć o przeszłości. Tak mnie
męczą moje myśli marne.
Miałem piękną dziewczynę ale ja tak po
prostu bezmyślnie rzuciłem
I tak jak wielu innych ludzi z własnej
bezmyślnej zasady skrzywdziłem.
Teraz przez to wszystko nie potrafię sobie
sam spojrzeć we własne oczy.
Straciłem sens życia. I ta pustka w moim
wnętrzu bezlitośnie kroczy.
Nie jestem dumny z przebiegu swego życia i
z tego co odnalazłem.
Ani też nie jestem dumny z tego, że się
przed Twym obliczem znalazłem."
Tłumiąc w sobie ciemną rozpacz, długo tak
się zwierzał ze spuszczoną głową,
A nie umysł lecz czarne serce kierowało
jego książęcą mową:
"Dlaczego wszyscy tak marzą o pięknej
żonie, przystojnym mężu,
Bogactwie, dwójce dzieci, tylko ja marzę o
najzwyczajniejszym szczęściu?
Dlaczego wszyscy się zjawisk
nadprzyrodzonych niepotrzebnie lękają,
Chociaż ich swoim drobnym, prostym, zdrowym
ludzkim rozumem nieogarnianą?
Dlaczego tylko ja się boję najbardziej
akceptacji i miłości
I nie mogę żyć normalnym życiem, bez
robienia sobie zawiłości?
Czy ja będę mógł żyć, jak każdy człowiek
żyje, normalnym życiem wreszcie?
Potrzebuje pomocy i lekarstwa, którego nikt
nie odkrył jeszcze."
Choć nie doceniał tego gdzie się znalazł i
nie był świadomy do końca,
Otrzymał wyznanie od, w końcu
odnalezionego, Czarnego Słońca:
"Nic nie mów już, tylko podejdź i podnieś
ku mnie swój skrywany smutkiem wzrok,
Niech moje światło wygodni z Twej
udręczonej duszy ten miażdżący mrok.
Bo moje światło jest tym lekarstwem którego
tak bardzo Ci potrzeba.
Chodź do mnie, przyozdobię Cię w skrzydła i
zabiorę do słodkiego nieba."
Niestety Czarny Książę był zbyt zapatrzony
w głębie swojej ciemności,
By pojąć słowa Czarnego Słoneczka i przyjąć
je do świadomości.
Odrzucił znalezione szczęście, do którego
drogę mu pieśń wskazała
I pozwolił na to, aby jego własna dusza w
środku wciąż cierpiała.
On wolał dalej pogrążać się w bólu i
odnalezionej nicości.
Nie pozwolił sobie pomóc, a więc umarł w
cierpieniu i samotności.
Komentarze (5)
Dla każdego mrok... to coś innego-pamiętaj o tym.
...Mrok... aż mnie przeraziło... wspaniały ,jakże
przemawiający wiersz... zabrakło mi tchu... pozdrawiam
serdecznie... gratuluję mrocznego pomysłu.
On patrzył wciąż gdzieś - to nie po polsku. Przestałam
dalej czytać. Przepraszam :(
Bardzo ciekawe pozdrawiam
ciekawa w mrocznym klimacie Bajka Pozdrawiam:))