Erotyczna konstelacja....
..z samotności rodzą się pragnienia, których odpowiednie części potrzebujące miłości, uwalniają umysł logiczny...nielogiczny....natchniony...
Wszedł...
Czekała na Niego nieskrępowana,
nieodziana w słów otoczkę,
tylko leżała....dotykając ust
nabrzmiałych,
przez wpół niedomknięte okno...
blask latarnii ulicznych oświetlał jej
profil...
- była taka piękna....
Zapukał...już wiedział, że bedzie potrzebna
mu łaska przebaczenia...
myśli miał tak grzeszne, jak ludzie idący
do piekła...
Niezauważyła jego kroków...
zmysły rozpalała w samotności,
jak przez słomkę ssała jego słowa w swym
umyśle...
Dotykała się, myśląc,że to jego
dłonie...
Otwarła powieki...stał tam, jak
wryty...wpatrując się w jej boskie
pośladki...
Przysiadł na skraju łóżka, tworząc tylko
cień...
Był onieśmielony...jego dłonie dotknęły jej
bezceremonialnie...
Na regał odłożył tylko wstyd spracowanych
palcy...
Wpęzł niczym wąz boa na łóżko...
nakrył jej ciało swoim...
zapomniał przy Niej czym jest nagośc umysłu
nawet...
dawał jej siebie na tacy...
jak się kaczkę w ananasie na tacy
podaje...kochał ją...własnie każdym
kawałkiem....
w zadumie ssali swoje soki...
do niemożliwości rządzy zakazanych...
jej maskara na twarz spłynęła z radości
łez...
z czterech dłoni...dwie się zrobiły....
ich ciała w jedno się stopiły...
Rankiem blask słońca złocistego ocucił ich
twarze...
musiała już iśc...choc On został w niej na
dłużej niż chwilka kochania...
Ona w Nim została....tworzyli własną
konstelację, do której chętnie
wracali......ale jak On miał na imię...?
.....kto może to wiedziec kim Oni są......?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.