l espoir fragile*
…z cyklu „paryskie dachy”…
w Rzymie albo nigdzie to było…
był sobie z jedwabną mojrą kruk
biały…
monotonnie i smutno mu się żyło
bo wiedział, że łudzi się w nadziejach
swych małych
zawodzi w oczekiwaniach kruchych i
niestałych…
wierzył, że póki litość gra na skrzypcach
głęboko w bieli
to nad białymi krukami czuwa demon
anieli
pasja pełna miraży
do mlecznego szaleństwa doprowadziła
litość swe skrzypce zgubiła…
wszelka nadzieja umarła
kruk wykrzyknął w niebiańskie biele:
ochroń mnie – białego karła –
skrzydłami swymi śnieżny aniele!
i stało się harakiri…
* z fr. krucha nadzieja
Komentarze (1)
Tematyka ciekawa, ale forma zdecydowanie wymaga
poprawy.