[ Faktycznie ]
Późny wieczór,
asfalt przesiąknięty deszczem,
nastrojowa muzyka może gdzieś,
tańczy z cieniami w czyimś mieszkaniu
w mieszkaniu pustym od kilku lat
Idziemy obok siebie
między rozerwanym dialogiem
ciał astralnych
ze wstydem skracam swój monolog
wyszeptany,
nie recytuję swojego wiersza głośno,
trzymam ręcę w kieszeni,
zaciskam w pięść
przechodząc przez kolejne ulice
naszego niedużego miasta,
tylko próbuję
nieudolnie poodychać Tobą
rozszerzając chodniki do rozmiaru
warszawy
spacer i poszukiwania
trwały by parę takich samych wieczorów jak
ten
Ale tylko worki zawieszone na gałęziach
drzew
przypominają mi o.
Bo
mówią tak
głośno
Komentarze (2)
Spacer i poszukiwania trwałyby parę takich wieczorów
jak ten - idziecie obok siebie ale wydaje mi się że
jesteście sobie jakby obcy, chcecie, próbujecie na
nowo się "odszukać " ale wydaje się
przynajmniej z zacytowanej końcówki wiersza, że
musiałoby to trwać i trwać.
Wiersz ładnym piórem pisany, wart przeczytania.
Bije z tego wiersza taka nostalgia przemijania ...
ładny klimat ... dlatego +