Fantom (Frankenstein)
z tomiku Rytuały poza zasłoną
Czegoś brak w otępieniu, może wina
Analiza tej chwili spokoju to za mało
Obraz zakalec to za mało
Te wizje nie są koniecznością
Lecz pójście dalej będzie za parę minut
koniecznością
trwanie w morzu lodów, w beczce smoły,
w klatce ze zdechłym trupem nie wystarczą
jeśli
w coś się nie obleczą moje myśli i krew
Jest przecież czas, który rzeźbi szczyty
Jest ogień w kropli wody
duszo wróć do mnie
obiecuję zacząć nowe życie
Czy to jest pod kontrolą? Czy jest
spontaniczne?
Może ani to, ani to, czyli rytuał
To siła rozpędu martwych myśli
po drodze gdzieś się zagubiła pełnia,
równowaga i płynność życia
nieszczery Frankenstein
który nie umiał przyjąć ani dać miłości
aż stworzył w swoim mniemaniu doskonałego
człowieka
o ogromnych potrzebach i niezgrabnego w
swych
prośbach i prawdziwego do bólu
niepomszczone dziecko, które pamięta
samotność i odrzucenie i nienawiść
Brak wyobraźni, ostatnia pokutująca myśl z
pragnień przeszłości
Samotność liści słońca i wiatru, które
pragnę pozdrowić
dla mądrej sroki, dla mnie i ciebie i dla
was
Oczy, które pragnę dotknąć słowem
Umysł to przecież mówiące oko
gdzieś pośrodku tego co małe i co
wielkie
co na zewnątrz i co wewnątrz
Muszą się znaleźć obrazy i słowa,
które obudzą morza uczuć i dadzą szczęście
i wolę
Miłość i nienawiść, głód i sytość nie dają
pokus, nie uwodzą się
Jest trwaniem poza granicami, w spokoju
lodowców
Pozbyty chęci pokonywania w sobie siebie
Kontroli zaniechał, zbyt zmęczony tam
dotarł i wygasł,
by mieć swą szansę bycia i zdobył
przypadkiem tą szansę
Chciałby skakać nad przepaściami, żeby
wytrząsnąć życie lub ducha
ze swojego stwórcy..
można jego myślom zatruć treść i zagmatwać
czynność
Jeśli jest samym duchem to można złapać go
za gardło
i wytrząsnąć z niego jego trwały pobyt na
planie barw,
a jeśli nie to można go obedrzeć ze skóry..
Komentarze (1)
Głęboka analiza ;)
Pozdrawiam