Fap, fap, fap (fragment prozy)
(...) postanawiam wyruszyć na całodniową
przejażdżkę. Trasa: Kromielnica- Hempalin-
Armalnowice Dolne - Jęgów - Armalnowice
Górne. Czyli okoliczne wiochy. Dwadzieścia
kilometrów w jedną stronę.
,,Cholercia, szkoda, że nie wziąłem
aparatu"- myślę patrząc na piękne ruiny
chaty. Bo wiecie - lubię fotografować
rudery. Tak sam dla siebie, żadne tam urban
exploration, czy fotografia artystyczna,
profesjonalna. Zwyczajnie, amatorsko cykam
foty opuszczonym budynkom.
A ten był naprawdę piękny: walący się dach,
powybijane, czarne okna, wokół syf, śmieci,
resztki sztachet... Po prostu miodzio.
W drodze powrotnej omal nie zaliczam gleby.
Do domu dziewięć kilosów, a mi musiała się
wkręcić nogawka w zębatkę! Przycięta,
przygryziona na amen! Nie wyszarpnę, poza
tym nie chcę podrzeć, to prawie nowe
spodnie.
Odpychając się jak na hulajnodze, w
diabelnie kuriozalnej pozycji dotaczam się
na przystanek autobusowy.
Żniwa w pełni, ludziska zajęci swoimi
sprawami, nikt nie widzi jak puszysty,
długowłosy, brodaty koleś ściąga uwięzione
spodnie i w samych slipach przewraca rower.
Próbuję zrzucić łańcuch. Na próżno. Nogawka
tkwi niby w paszczy rekina. Co robić?
Kilometr dalej mieszkają -owscy,
nowobogaccy, śpiący na kasie właściciele
warsztatu. Więc mają choćby najlichszy
śrubokręt, czy klucz rowerowy, by móc
zrzucić koło, uwolnić nogawkę z miejsca
hańby (nie mam przy sobie nic, prócz pompki
i butelki soczku Dodoni).
Ale jak pójdę? Prawie z gołym zadem? Nie
zapomnieliby tego do końca życia. Nie,
żebym się przesadnie przejmował opinią,
ale... takie rzeczy się magazynuje w
głowie. Pamięć przechowuje równie
kompromitujące sytuacje. Ktoś się zrzygał w
szkole, drugi leżał pijany za remizą - to
pamiętamy, niejednokrotnie długie lata,
dziesięciolecia.
A ja, choć mam gdzieś tych państwa i ich
warsztat, nie chcę być kojarzony jedynie z
brakiem spodni. Zresztą - prawie nie znam
tych ludzi. Półnagi koleś proszący o klucz.
Debil - tym byłbym w ich oczach.
Niedoczekanie.
I wtedy dostrzegam drągala. Solidny,
drewniany drąg. Ojciec ma taki w oborze, do
bicia królików. Trzepnie raz którego i
gotowe.
Nie interesi mnie, co to ustrojstwo robi na
przystanku. Może jakiś królikobójca
zapomniał narzędzia pracy. Ciul z tym, cilu
z rowerem, to przecież stary grat (a
spodnie prawie nowe!). Wkładam znalezione
narzędzie między naprężony jak struna
łańcuch a ramę i naciskam.
Zębatka gnie się na kształt litery U.
Spodnie zostają uwolnione. Szlag trafił
łańcuch, zębatkę, ale odzyskałem dolną
część garderoby.
Wracam do domu pchając rower. Chce mi się
pić. No jasne, soczek i pompka zostały na
przystanku!
Muszę zawrócić, "zaledwie" trzy kilometry.
Rzucam zmaltretowany pojazd do rowu i
idę.
W chałupie pojawiłem się dopiero wieczorem.
Sam. Rower jeszcze tam leży. Dobrze mu tak,
niech rdzewieje, obrzydliwy rupieć! Niech
zabiorą go złomiarze. Omal przez niego nie
nażarłem się wstydu. Jak uskładam kilka
stów- kupię górala.
Komentarze (12)
...ta warstwa subtelnych relacji środowiskowych. No bo
jaki mógłby być inny scenariusz? a) bezobciachowo
rozrywkowy, na zasadzie: wszystko co odbiega od rutyny
jest warte przeżycia. Podmiot L. kuśtyka w stronę
nowobogackich po pomoc, by sprawić im bezspodniową
rozrywkę pomiędzy ich rutynowymi czynnosciami i dać im
szansę stania się altruistami. b) wariant roszczeniowo
rewanżystowski; należy mi się lepszy rower w miejsce
tego co wkręca części odzieży. Gołe nogi to nie wstyd.
Dysproporcej to wstyd. Nierówności podmiot L. powetuje
żądaniem bezinteresownej pomocy. c) opcja synergiczno
networkowa: możecie pomóc rozwiązać mój wstyliwy
problem z nogawką i zębatką by mnie zapamiętać. Każdy
każdemu może się kiedyś przydać. Nie znacie dnia ani
godziny ale warto o sobie wiedzieć i pomagać. W końcu
wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
Ciekawa opowieść, pozdrawiam serdecznie;)
Historia opowiedziana z polotem i humorem, ale nijak
mi ten tytuł (:P) do niej nie pasuje ;)
Pozdrawiam.
jasne
per pedes, ale w ostrogach :-)
ja mam. historia PRAWDZIWA
ciekawa przygoda z zębatką. (kto dziś jeszcze ma
poczucie wstydu?)
Dlatego zapytałam, bo wiem ;)
dziękuję. Mily- wiesz, co znaczy tytuł?? :)))) nie
będę mówić :)))
Dzięki za uśmiech :)
Dużo macie tych królików? :)
Fajnie opowiedziana historia.
Czy nie powinno być /Zresztą/?
Tytuł jest po angielsku?
Pozdrawiam
fajnie było poczytać, a dylematy peela w tych
okolicznościach - są bardzo przekonujące - pozdro!