Farma
Na pewnej farmie...
Różne dziwy nam sie objawiły.
Ale od początku zacznę.
I opowiem wam dokładnie...
Co się działo na tej farmie.
Gospodyni farmy tej ciężką osobą nie
była.
Za to twardą ręką rządziła.
Na uwadze wszystko miała.
I nad wszystkim czuwała.
Sikorce jeść dawała...
I całego dobytku pilnowała.
A sikorka dobra była...
Choć nie łatwe było to.
Bo garstkę podrzuconych dzieci...
Do upilnowania miała
Ale muszę powiedzieć...
Że z tej roli dobrze się wywiązywała.
Choć łatwego życia z nimi nie miała...
To i tak wszystkie grzeszki im
wybaczała.
I przed zagrożeniami pilnowała.
Bo wiadoma to jest rzecz...
Że koty sikorki lubią jeść.
A pewnego dnia straszna rzecz...
Na tym miejscu zdarzyła się.
Otóż wygłodniały kocur gdy sikorki nie
było...
Zapolował na bezbronne istoty te.
I ta zasadzka z pewnością udała by się.
Bo gdy kot miał konsumować je...
Nagle z zaświatów przybysz...
Z innej planety zjawił się.
I uratował te biedne z istotki...
Przed tym kotem złym.
A na dodatek zamienił kota w mysz!
I tym miłym akcentem...
Kończę opowieść dziś!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.