Fat Morgan
KC
Znów poplątaly mi się myśli -
weszły do strefy światłocienia.
Niech Pani kwestię tę uściśli:
czy kocha Pani z oddalenia?
Czy też w dystansie, to nie bardzo -
odległość raczej do skrócenia.
Czy zatem oczy Pani wzgardzą
kimś takim zwykłym, bez znaczenia?
Właściwie to się Pani dziwię,
że taki średniak, bez przyszłości,
no bo, Pszepani, sprawiedliwie,
jeśli to ja, to z czym do gości?
W leciech już raczej mocno średnich,
choć jeszcze myśli kruczo-czarne,
bo względem włosów - połysk przedni -
na kolor nocy szanse marne.
Za bystry raczej też nie jestem -
trudności w przyswajaniu treści.
Na miejscu Pani, jednym gestem,
przerwałbym amok ów niewieści.
Że niby ja? No, cud amoku!
Jak pragnę szczęścia, jakieś czary!
Tak myślę, dziwiąc się po roku -
wszystkiemu winne okulary.
Komentarze (7)
:)), dobry wiersz, podoba sie,
Pozdrawiam.
Świetny, ironiczny wiersz.
Fajny tekst z którego wynika, że peel to straszny
kokiet:)) Miłego dnia:)
Już chciałam zapytać, czy piszesz o pani z "Miłości na
koalę", ale "Fat Morgan" powstał - sądząc po metryczce
- 6. stycznia, 2008. roku, więc raczej chyba prawie na
pewno nie o niej:))))
Wiersz świetny. Ironia gryząca wręcz.
Miłego popołudnia, Autorze:)
Świetny, z humorem.
fajna satyra. wiersz rytmiczny, dobrze się czyta :)
Okularówna sercu się nie nosi :)
Bardzo mi się podoba!:)
Pozdawiam ciepło :)