Faust to ja
Dosyc wołam tego ścierwa,
ignorancji mówię nie,
za swe błędy płacic muszę,
wiedzy najwyższej mi się
debilnie zachciało i kolegę
Mefista o pomoc poprosiłem,
mój łaskawca wyrozumiale
poddał się mej prośbie,
a ja stałem się jego częścią
Jednak, że więcej miec
niestety dla siebie nie mogłem,
oszukałem ciemnego lorda,
a teraz gram już w szachy
z mym wielkim poprzednikiem,
i o nieśmiertelności rozprawiam
taka już Faustów rola,
że paktów trzeba przestrzegac
autor
Zbuntowany Wędrowiec
Dodano: 2007-03-28 23:01:28
Ten wiersz przeczytano 1101 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.