Fen w przedmieściu/ Georg Trakl
Fen w przedmieściu- Georg Trakl
Wieczór brązowi bezludne przedmieście,
Cuchnący powiew w powietrzu się snuje.
Pociągu łomot na żelaznym moście -
I wróbli trzepot za płotem w krzewinie.
Zgarbione chaty, ścieżki zagmatwane,
Rozgardiasz w sadach, ruch i zamieszanie,
Niekiedy skowyt tępej namiętności,
W graniastym kółku strój czerwony
błyśnie.
Na śmieciach piszczy zalotnie chór
szczurów.
Kobiety niosą w łubiankach wnętrzności,
Parszywy pochód zarazy i brudu
Zmierzchem na nędzne wypełza
przedmieście.
I nagle kanał krew wypluwa gęstą
Z pobliskiej rzeźni, czerwieniąc nurt
rzeki.
I powiew fenu wątłe chrusty kwieci,
Purpura zmierzchu w nurcie się zaświeca.
Szeptanie, które w mętnym śnieniu tonie.
Zjawy falami dopływów rzeźbione,
Lub minionego żywota wspomnienie,
Z ciepłym podmuchem powraca i znika.
W chmurach się jawią aleje błyszczące,
Pełne powozów i jeźdźców niezłomnych,
I widać okręt na rafach siedziący,
A czasem również różowe meczety.
Tłumaczenie: Jurek
Milewski
Komentarze (4)
Nie znam oryginału, ale dziękuje za przekład. Warto
poznawać innych poetów.
Świetny, bardzo obrazowy przekład...
Lubię poezję niemiecką (w tym wypadku austriacką, ale
to jedna i ta sama kultura). Niestety nie znam języka
i skazany jestem na przekłady. Twój mi się bardzo
podoba.
Dzięki za ten przekład. Opisywane przedmieście, to z
pewnością nie raj na ziemi, co silnym kontrastem
podkreśla ostatnia strofa.
Miłego poniedziałku:)