Feniks
jest mitem
nie dotyka dzisiaj
wciąż żyje na ustach wczoraj
nie umiera nigdy
odżywa
na nowo
co dnia
przyjaźń
co po dziś dzień
się odradza
szybuje wysoko
ponad przeciętność dnia
w skrzydła chwytając wolność
w dziobie trzyma kurczowo miłość
wierność zaś szponami ściska
ta wspaniała
nieuchwytna
upuściła dwa pióra
opadały powoli
jakby z rozmysłem
przechwytując
promienie słońca
stając się nieskończenie ciepłe
teraz patrzę
na niezwykłe pióro
spoczywające w otwartej dłoni
jedno
drugie masz Ty
moja Laotong
mojej Laotong-niech więź nas łącząca będzie wolna i jak Feniks wieczna:*
Komentarze (1)
Bardzo ciekawa forma wiersza...fajny temat...podoba mi
się.