Feniks
teraz zaś...
błędnie lewitując wokół Kuli Mrozu
wskrzeszam iskierkę
pomiedzy dłońmi
wspomagam się Anagramem na piersi
i krzykiem wichru, z niegasnącym okiem
yyy?
13:56
sprawiam, że pęka
implozją swego serca
które głośniej zaczyna bić we
Wszechświecie
tak rodzi się nowy kosmos
wypełnia otchłań otchłanią pełni
oblewa się pustynią...
oceanu gdzie barier skalistych jeszcze nie
ma
i kwaśnego deszczu rozpuszczjącego
kręgosłup
wołam do Matki Ziemii
zaklętej
wewnątrz
sam nie wiem...
Komentarze (2)
Miłość powinna się odradzać jak feniks. Jednak z
popiołów trudno ją wskrzesić. Wiersz emocjonalny o
głębokiej treści i ukrytym wątku.
trochę dziwnie odbieram pierwszy wers "teraz
zaś...", w naszych stronach "zaś" oznacza później,
albo też zastępuje wyraz 'natomiast'. całość
niełatwa, głęboko ukryta myśl każe dedukować.
ten akapit - "wypełnia otchłań otchłanią pełni
oblewa się pustynią..." zatrzymuje i jakby łacina,
jakby błąd przy "pełni" - ??????