Feniks
ciemno, ciemno tu
mrok i noc skłócone krzyczą wiatrem pod mym
oknem
łzy lęcą z nieba nieubłagalnie,
księżyc w swym zawstydzeniu znikł
uciekam
są za mną, nie mam szans
łomączą się w mej głowie
Dość myśli! Dość zimna!
...
las , odświętnie ubranych drzew
ognisko
płomień nieposłusznie tańczył wśród
mroku
przeszywający lęk wisiał nad głową niczym
firany
mgieł, deszcz znikł gdzieś porwany
wiatrem
dzikość znalazła ujście
w rozłożonych rękach niczym potargane
skrzydła chowała
plecione nuty
nadała życiu nowy rytm, naga w głuchym
lesie nuciła pieśń
tańcząc podniecona opadła na trawę ,
skroplona skóra
pachniała wolnością
oddała oddech ku gwiazdom
uśmiechem popłynęła łza
rodzę się na nowo
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.