Fenix
for me
Latam,
czuje wiatr ktory piesci moja skore,
muska moj kark delikatnym powiewem,
niczym usta czylego kochanka...
Wznosze sie,
ponad wyzyny, wszedobylskim okiem widze
wlasna przyszlosc,
do kktorej prowadzi prosta droga sukcesu,
Niepokoj,
bo nagle zrywa sie burza,
targa kazda czescia mojego ciala
Spadam,
ostatnia wola sily, chwytam wyciagnieta
dlon Nadzieji,
czyje rozpacz gdy powoli wyslizguje mi sie
z reki,
Leze,
wsrod brudu, bezkresnego uczucia porazki,
kontem oka widze szczatki moich skrzydel,
sa spalone zalem
ALE,
wsrod zgliszczy widze jedno biale
piorko,
czy to doda mi sil, by znow wzniesc sie
ponad wyzyny?
Komentarze (2)
Coś mnie nie urzekło w tej historii. Może muszę
jeszcze raz przeczytać później... i przetrawić na nowo
:)
zbitka myśli z błędami ortograficznymi. a gdzie
wiersz? pozdro