Z frontu
Wiersz napisałem w 2000 r. na konkurs z okazji 80-lecia Wojny Bolszewickiej. Ale nie spodobał się jurorom.
Nogom miesić trzeba tłusty szlam
Żółtej gliny i czarnego błota.
Jak im uciec? I jak gonić mam?
Listopad.
Siąpi deszcz zimny, drobny, zły;
Dzień za dniem w ciężkim marszu mija.
Polskę wskrzesić idziemy i
Zabijać.
Biało-krwawy przecież sztandar nasz.
Barwy śmiertelnej, takiej
Jak martwego wroga biała twarz,
Jak wyprute bagnetem flaki.
W deszczu drobnym tak jak wodny kurz
Leży wróg mój zimny i nieczuły.
Nie powróci do swej matki już.
Do Wyborga, do Moskwy, do Tuły.
Mokra glina lepi się do stóp,
Fasowane buty dawnom schodził.
Jak uciekać kiedy deszcz i chłód?
Jak mam gonić na deszczu i chłodzie?
Nie jest dobry ten wiersz. To wiersz
zły.
Zły jak jesień, która nie przemija.
Bo czym po to się urodził, by
Gonić ludzi, ranić i zabijać?
Komentarze (13)
Po tych pochwałach czuję się nieco zażenowany. A słaba
ocena tego wiersza wynika z bardzo wielu czynników.
Zawsze słabiej są oceniane wiersze w dni powszednie,
bo w weekendy więcej ludzi ma czas siedzieć na beju. A
poza tym wiersz jest słabo umocowany w naszej
kulturze. U nas raczej opisuje się romantyzm wojny i
jej piękno, niż jej najbardziej oczywistą treść - że
jedni ludzie zabijają drugich. U nas (pomimo ironii w
tytule piosenki) wszyscy wolą podpisać się pod
stwierdzeniem "Jak to na wojence ładnie"...
Ode mnie tez masz plusa.
Dobry wiersz, ukazuje realia, o ktorych zaleznie od
momentu w historii, mowi sie, bo nalezy lub omija, bo
nalezy. Fakt pozostaje faktem. Tak bylo i ujales to
wprost.
Szacunek :)
Jastrzu! - ceniąc Ciebie jako poetę - chcialem
zapoznać się z Twoim najslabiej opunktowanym wierszem
i zspokoić swoją ciekawość - ile tem=n najsłabiej
ocenony wiersz mial punktow - taka ciekawostka: PIĘĆ!
- pięć głosow na arcydzieło poetyckie warte
powtarzania na apelach
zwycięstwa.
Teraz - bez pamięci twojej uwagi o jurorach - czytam
powtornie. Caly klucz do twojego myślenia - to chyba
druga zwrotka. Bardzo glęboki to wiersz i doskonale
napisany, Nie powinien przeminąc, wart jest
poprowadzenia przez historię kultury i tragedii
ludzkiej.
Zdziwiłeś mnie Wiktorze. Że chce Ci się grzebać w
takich starociach...
Po twojej uwadze, ze wiersz nie spodobal się jurorom -
czytalem - niestety - parskająć smiechem - bardziej
mysląć nie o opisywanym zabijaniu, co o twoich
złuzeniach względem jury.
Wiersz jest nesamowity - nawet bez czytania Twojego
komentarza pod wierszem. Może nie jest "skrajnie i
wylącznie patriotyczny" ale - realistyczny, prawdziwy,
ludzki.rzeż jest straszna. oy nie miala się nigdy
powtarzać. Nestety:powtarzala się... - co najmniej
kilka razy.
Na ten moment - punktuję wiersz po raz szosty.
Niewątpliwie wymowny wiersz, jedni ocenią to tak, inni
inaczej, ale fakt jest taki, że dosięga trudnych,
jakże niestety życiowych spraw. Pozdrawiam.
Dziękuję tym nielicznym, którzy się odważyli.
catlerone - przeczytaj jeszcze raz. W pierwszej
zwrotce jest czas akcji - listopad. A więc albo
listopad 1919, kiedy nasze wojsko walczyło w okolicach
Kijowa, albo (co mniej prawdopodobne, bo wtedy już nie
zdarzało im się uciekać)listopad 1920, 3 miesiące po
cudzie nad Wisłą.
Dodam tu tylko, że w czasie, kiedy pisałem wiersz,
służbowo rozmawiałem z jednym z żołnierzy tamtej
wojny, bo akurat kończył 100 lat i kazali mi o tym
napisać. I on opowiedział mi taką historię: Był bosy,
bo buty mu się dawno rozwaliły. Po jakiejś potyczce -
właśnie w listopadzie 1919 - opuścił oddział i
samowolnie powrócił na pole bitwy, by sprawdzić, czy
na którymś z zabitych nie będzie butów dobrych na
niego. Jeden z rosyjskich trupów okazał się jego
kolegą z podwórka. (Bo ten żołnierz pochodził z zaboru
rosyjskiego).
Żołnierz po tym spotkaniu walczył dalej. I to dobrze,
bo miał w swoich pamiątkach całe pudełeczko
przyznanych mu medali i orderów włącznie z Virtuti.
Obowiązek wobec Polski wypełnił. A wobec ludzi?
Jeszcze wtedy, po 80 latach od wojny gryzło go
sumienie, choć przecież szansa, że to on zabił kolegę
z podwórka była niewielka. Po prostu zrozumiał, że
każdy z zabitych jest czyimś kolegą z podwórka...
Pozdrawiam i dobrej nocy
Przypuszczam, że gdyby wtedy chłopi idący bronić
Warszawy przyjęli proponowane tutaj stanowisko
mielibyśmy teraz Bolszewię w miejscu europy. Popieram
werdykt jury.
Witaj:)
Nieco drażliwy temat niemniej jednak myślę,że bardzo
obrazowy i realistycznie napisany.I przyznaję Tobie
rację - nie po to się rodzimy:)
Pozdrawiam:)
Gdybyś napisał wiersz o Icku, to pewnie by Ci go
nagrodzili. A Ty
poruszasz"takie" tematy! A fe!
Nie licz na owacje.
Od czasu do czasu spotykam się ze Świadkami Jehowy.
Mój brat też do nich należy od 40 lat. Ich religia,
jak każda inna mi nie odpowiada, ale bardzo ich
szanuję za to, że nie chcą iść do wojska i zabijać
innych ludzi. Podobno wszyscy jesteśmy dziećmi Boga,
bez względu na narodowość. Nie sztuka walczyć i ginąć.
Sztuka nie dopuszczać do wojen, nie szukać na siłę
wrogów, nie robić z Polaków najmądrzejszych na świecie
i uczyć innych (z krzyżem i różańcem w ręku) jak żyć.
Mądry, fajny, "zły" wiersz zmuszający naszych
"mędrców" do myślenia. Pozdrawiam. Miłego dnia;)))
A mnie się podoba ... więc jurorem się staje i
wyróżnienie Tobie przyznaję :)