gabinet krzywych luster
Są ludzkie twarze są charaktery
Krzywe zwierciadła wiszą na ścianie
Marnej jakości gesty maniery
Więc każdy powrót wróży rozstanie
Udam przyjaciół własnego wroga
Od urodzenia noszę go w sercu
Kiedy sam siebie puszczam po rogach
Niegdyś w Lubaniu teraz w Libercu
Jedno spojrzenie łagodzi sprawę
Życie opieram na cudzych faktach
Opasłe tomy gniotą dziś ławę
Życiorys dawno spoczął ad acta
Więc tajemnicą Poliszynela
Co jeszcze we mnie kupy się trzyma
Byle tak choćby jedna niedziela
Gdyby tak chociaż ta jedna zima.
Gregorek,8.4.21
Komentarze (5)
Podobało mi się i tyle. Pozdrawiam z plusem i lecę
dalej:))
witaj
samo życie w twoim wersach maluje obraz.....tylko
kogo?
pozdrawiam
Byle ...a tu wiosna tuż, tuż...
Pozdrawiam cieplutko...
Piękna melancholia ukazana w Twoim wierszu. Serdecznie
pozdrawiam.
Nieco zagadkowy autoportret, ukazany w rytmicznym
wierszu. Chyba usunęłabym
"w" sprzed "ad acta". Miłego piątku returnie:)