Gabriel
Stanął w blasku przy mym łóżku
Patrzył na mnie niebieskimi oczyma
Uśmiech z jego ust nie znikał
A w pościeli ja - bezbronna dziewczyna
Piękny w swym przeraźliwym blasku
Jak król w swym czarnym królestwie
Pan i władca swego pragnienia
A poniżej ja - pusta w swym ubóstwie
Jak w tańcu delikatnie zbliżył się
Jego oddech zimny, skóra srebrzyście
blada
Sprawne i chłodne dłonie, czarne włosy
A ja przy nim - przeraźliwie słaba
Spojrzał mi w oczy, pogładził po włosach
Na ustach pocałunek złożył, milczałam
zdziwiona
Delikatnie do szyi przylgnął spragniony
A ja taka słaba - wziął mnie w ramiona
"Pij, pij skarbie" - szepnął ledwo
słyszalnie
Jego rozcięty nadgarstek przy mych
ustach
Nowe życie w moim ciele rozlewało się
A przy mnie Książę Nocy z urodą bóstwa
Zostawił mnie samą z mym bólem w łóżku
Moim ciałem Śmierć się zaopiekowała
On stanął przy oknie ze wzrokiem
odległym
A ja przestawałam być niewinna i słaba
"Zwą mnie Gabriel" szepnął jakby sam do
siebie
"Coż za ironia losu, Aniele" -
odpowiedziałam
Zerknął nieznacznie w moją stronę
Jego wyniosły chłód od razu pokochałam...
Komentarze (1)
duży plus))))serdecznie pozdrawiam