Gacek w Sejmie
Limeryki piszcie! Taki tekst ujrzałem.
Chwyciłem za pióro, coś tam naskrobałem.
Rym to trudny przecie, nie każdy go
czuje,
jeśli aa bb i znów a rymuje.
Wysłałem swe „dzieło” i
czekałem skromnie,
czy czasem w ONE-cie nie napiszą o mnie.
Spośród prac siedmiuset, posłanka
Senyszyn
robi segregację: czyta, ledwie dyszy,
nic nie je biedaczka, w głowie się nie
mieści…
aż w końcu wybrała równo prac
trzydzieści.
Spośród tych trzydziestu, prac –
powiedzmy równych,
musi wybrać tylko dziesięć nagród
głównych!
Współczuję jej szczerze, ciężko
pracowała,
bo do laureatów, także mnie wybrała!
A nagrodą główną za konkurs-limeryk,
można przesłać uśmiech do TV kamery,
zjeść obiad za „friko” w
Sejmie, w restauracji
w towarzystwie poseł pełnej wdzięku,
gracji,
zrobić sobie fotki, wysłuchać debaty,
ucałować poseł i wracać do chaty!
No więc w drogę Gacek, wkładaj nowe buty
i gnaj do Warszawy wysłuchać dysputy,
zobaczysz tam (p)osłów – również
nawiedzonych,
więc wcale nie będzie to Twój czas
stracony!
Jest równo południe, a pani Joanna
z uśmiechem nas wita, jak do wzięcia
panna,
prowadzi na salę, gdzie kelnerzy stoją
myśląc, że me gusta wiejskie zaspokoją.
Lecz o dziwo. Ludzie! (Tu się
zacukałem),
dostałem do żarcia dokładnie co
chciałem!
Gdy żurek już zjadłem, robiąc boską
minę,
natychmiast podano smaczną wieprzowinę,
do tego ziemniaczki, jak słonko
spieczone,
a wszystko przybrane, wszystko
przystrojone,
w grzybki, kalafiorek i warzyw bez liku,
a ten bukiet pływa w wykwintnym sosiku!
W końcu, gdy podjadłem, na stylową ławę,
podano prawdziwą wyśmienitą kawę.
Wtedy pomyślałem: Gacek, stary żłobie,
zostaw choć pamiątkę w tym Sejmie po
sobie
i zaraz po wyjściu z owej restauracji
udałem się prosto, gdzie? Do ubikacji!
A tam papióreczek bialutki,
prześliczny…
(ja używam gorszych chustek
higienicznych!)
Potem znów zwiedzanie, biegają posłowie,
aż się zakręciło w mojej biednej głowie.
Ścisnąłem Senyszyn, jak młodziutką
trzpiotkę
i sobie zrobiłem pamiątkową fotkę.
Widzę, że wciąż kręci jakaś nas
kamera…
Gacek, jak paw dumny – duma mnie
rozpiera,
że mnie ktoś zobaczy, a może usłyszy,
dzięki pani poseł Joannie Senyszyn!
Wszedłem na Galerię, słuchać
przemówienia,
gdzie faceci plotą na temat rodzenia.
Ludzie z LPR-u mają pochrzanione,
chcą, żeby rodziły dziewczynki
zgwałcone!
Nie ważne co w chwili owej przeżywały,
chcą, żeby rodziły i płód pokochały!
A pani Senyszyn rzecze:- Ta decyzja,
to czysty ciemnogród, oraz hipokryzja!
Zaraz po gadaniu na temat poczęcia,
pstrykano kolejne pamiątkowe zdjęcia.
Ponieważ z Warszawy kawał drogi miałem,
około 15-tej wszystkich pożegnałem.
Chciałem jeszcze dodać – Było bardzo
miło,
że na stare lata cosik się zwiedziło.
Poznałem Senyszyn, asystentkę Ankę,
Krystynę, Dorotę i całą śmietankę.
Ale powiem szczerze ( nie mówcie
nikomu),
nie chciałbym być w Sejmie, bo ja Sejm mam
w domu!
Tutaj jestem posłem i tutaj ja rządzę
no i wciąż roztrwaniam – lecz własne
pieniądze!!!
Komentarze (6)
tańcząca z wiatrem:) Pani poseł Senyszyn widocznie
jest taka sama ciutkę wariatuńcio jak i ja :P:P Ważne,
że w Sejmie byłem, panią Senyszyn przytuliłem,
pojadłem i popiłem...
na koszt podatnika :P
Pozdrawiam serdecznie :)
No,no ciekawe nie tylko wierszowane opowiadanie ale i
to,iż taki zaszczyt Cię kopnął,bowiem jest ono spisane
na faktach :)
Limeryk przedni trzeba przyznać,choć dość kąśliwy,aż
się dziwię,że nagrodzony tak pięknie został...
Pozdrawiam serdecznie:)
Zofia:) Masz link do tego limeryku, gdzie jestem
moderatorem na żółtej stronce erekcjato.
http://erekcjato.eu/forum/viewtopic.php?t=4688&highlig
ht=limeryk
A gdybyś miała trudności z otworzeniem to masz
skop-iowany ten limeryk:
Limeryk o pewnym polityku
Polityk z mieściny Rżnięciepił,
nieletniej się dziewki raz czepił.
Latały mu rączki,
gdy dostał rzeżączki,
przechlapał swe życie, choć nie pił.
Super przygoda, ale widzę, że dość dawno. A co to był
za limeryk? Ten, który wygrał? Jestem ogromnie
ciekawa.
Zofia255:) To autentyczny mój opis z pobytu w Sejmie ,
gdzyż zostałem laureatem na limeryk polityczny
ogłoszony przez panią poseł Joannę Senyszyn. Mam do
dziś zachowane zdjęcia z p. Senyszyn i juej autograf
na wizytówce. Zmyślone jest może 1% dla ubarwienia
opowieści rymowanej:) Pozdrawiam:)
Świetne opowiadanie, z przyjemnością przeczytałam. A
wydarzenia prawdziwe?
Gacek, po Twoim wpisie skasowałam dzisiejszą
publikację - masz rację, zmienię zakończenie -
dzięki