O gajowym Jerzyku 275
Gajowy Jerzyk z Mazowieckiego,
chodził na ryby razem z kolegą.
Kiedy nic nie złowili,
po południu chodzili,
niedaleko do… sklepu rybnego.
Gajowy Jerzyk koło Zawoni,
codziennie rano ptaszki tam goni.
Głośno bowiem śpiewały,
i spać mu nie dawały,
stojąc na łóżku albo na dłoni.
Gajowy Jerzyk spod miasta Śremu,
pragnął postawić weto raz złemu.
Gdy wybrał partię w końcu,
wyleciał po miesiącu.
W sejmie głosował lecz po swojemu.
Komentarze (14)
Z uśmiechem :)
:)) Dobre...
Fajne limeryki, masz do nich dryg,
Maćku, ale ja wolę inne wiersze, co nie znaczy, iż
twierdzę, że limeryki są do bani, w końcu pisała je je
nasza noblistka, a to też o czymś świadczy...
Miłego dnia, Maćku życzę:)
Twój gajowy zawsze jest super ...
Swój chłop z tego Gajowego!
Fajne Maciuś limeryki,
pozdrawiam
;)
Fajne te Jerzyki.
Mnie się Mama przypomniała.
Mój Tata na ryby chodził. A tu żniwa,
roboty huk- a Taty nie ma. Wraca wieczorem, oczywiście
był na rybach.
Na drugi dzień Tata wędek szuka- nie ma- Mama porąbała
na kawałki- wnerwiła się. Tata wiadomo też to samo,
ale długo to nie trwało. Nie umiał się na Nią gniewać.
prosto z życia, szczególnie ostatni.
Pełno tych Jerzyków w naszym kraju. Swymi przygodami
życie urozmaicają. Miłego dnia:)
śmieszne limeryki
i śmieszne komentarze:)
uśmiałam się
podziwiam za wenę;)
pozdrawiam:))
kurcze jakby o mnie zrobiłem to samo i z rybami i z
grzybami :-)
;-))
Ten gajowy to ciekawe życie ma i nie ważne gdzie
mieszka, o. ;-)
Gajowy Jerzyk spod miasta Gniezna
Znany jest, bo się na niczym nie zna.
Sąd go powołał
W sprawie matoła
Na rzeczoznawcę. Może coś zezna.