O gajowym Jerzyku 284
Gajowy Jerzyk kiedyś w Tybecie,
poświęcił mniszce strofy w sonecie.
Mniszka wersy odkryła,
i bardzo się wzruszyła.
Pisali odtąd wiersze w duecie.
Gajowy Jerzyk ze wsi Kołodzieje,
sołtysem zostać miał tamże nadzieję.
Gdy skończyły się wybory,
Jerzyk był już bardzo chory,
albowiem poparli go lecz... złodzieje.
Gajowy Jerzyk tak w Alabamie,
powiadał o swej małżonki mamie:
Zezowata hipokryzja,
jak prywatna telewizja,
do tego ciągle w… oczy mi kłamie.
Komentarze (19)
Doskonałe limeryki.
Pozdrawiam z uśmiechem.
;)
Podróżnik z tego Jerzyka. Fajnie się czyta o jego
różnych wcieleniach :)
Pozdrawiam :)
Jak zawsze superowe a trzeci rewelka...
Promiennego dzionka Maćku:)
wszystkie fajne, ale trzeci naj...
pozdrawiam
I ja pozdrawiam Jerzyka, równy z niego chłop! :):):)
Jerzyk dziękuję wszystkim za pozdrowienia i również
pozdrawia ;-)
Dobre...Pozdrawiam :)
Super, temat, wykonanie...
pisze się:
/ZE wsi/
/poparli GO/
wiem, zmienia się ilość sylab
pozdrawiam
Super jak zawsze o Jerzyku :)
Pozdrawiam Maciejku :*)
☀
Ten o prywatnej telewizji jest zajefajny.
Chociaż ostatnio państwowa telewizja dorównuje
poziomem.
Brawo :):)
Jak zwykle Maćku znakomite, pozdrawiam serdecznie.
O ten gajowy.
Trochę odpoczął, pewnie na urlopie był.
To mu nie zaszkodziło, pomogło,
a limeryki dobre i śmieszne, jak zawsze. Bo takie są
tak o Tybecie najlepszy
Świetne :))
Gdy Gajowy Jerzyk był w Pradze
(Naśladować go raczej nie radzę)
W jakiś amok wpadł dziki
Wciąż knedliki, knedliki...
Teraz boi się stanąć na wadze.