Galilejczyk
Galilejczyk
kiedy Wielki Czwartek
zapukał trwogą w drzwi świata
Galilejczyk wybrał drogę
usłaną tępym cierniem
z której miał powrócić
nieco innym Bogiem
niż był
przez trzydzieści trzy lata
wieczności
wiedział
że znowu ogień musi skrzepnąć
a moc struchleć
lecz teraz nie na sianku
ale pod ciężarem bicza ludzkiego
albo i boskiego
choć był to tylko wstęp
do prawdziwego twarzą w twarz
ze śmiercią
na drzewie
któremu Ojciec
nakazał narodzić się Krzyżem
a słowo dopiero wtedy stało się ciałem
by zamieszkać między nami
i…
zamieszkało
Komentarze (3)
Siedzę z rozwartym dziobem. Czytam wiersze lepsze i
gorsze o miłości i radości, o tęsknocie i głupocie,
niektóre z nich mogły by wcale nie powstać i świat by
nie stracił, aż trafiam na Twój wiersz lektura,
którego dostarcza mi dużej przyjemności…dzięki.
Przez 33 lata - ''wieczności'' bym zamieniła na
inny wyraz, wszak wieczność to 33 lata; może po prostu
bez tego wyrazu. Z kolei w miejscu gdzie mówisz ''
pod ciężarem bicza ludzkiego albo i boskiego'' -
uważam to za nietrafne określenie, to nie boski bicz,
tylko postanowienie boskie, może tak - ''.... bicza
ludzkiego i boskiego postanowienia'' albo
''boskiego wyboru''. Jako nietrafne i nietrafiające
w przekazie jest ''nakazał narodzić się Krzyżem".
To nie metafora a wymysł autora
Bóg poświęcił swojego jedynego Syna za
ludzi dając Mu śmierć na Krzyżu,który stał się znakiem
wiary na wieki.
Zmartwychwstanie umacnia nas w wierze.