Gamą kolorów jest mój blask
Jesiennym rankiem
podTwojej chatki drzwi
podchodzę cicho
w obłoczku białej mgły
z perłami rosy we włosach
staję tu...
otwórz kochany
me stopy ziębi chłód
Wybiegłam śpiesznie
zdążyłam tylko wziąć
peniuar zwiewny
a tu, na dworze ziąb
wszak nie przystoi mi
żaden inny strój
gruby sweterek
ciepłych szalików zwój
Każdy strój dla mnie
mógłby niechlubnym być
swoją poświatą
tak mogę tylko lśnić
że nic pod spodem?
Jest nieistotne to
zważywszy że mi
wyłącznie o to szło
By pełnym blaskiem
oczy zadziwić Twe
gamą kolorów
bo tym jest ciało me
z nocy zstąpiłam
i tak mnie zastał świt
w Twoim ogrodzie
lecz teraz jest mi wstyd
Ja tylko nocą
mogę roztaczać blask
jestem aurorą
mój urok rankiem zgasł
gdy wzejdzie słonko
wnet całą zgasi mnie
przytul, chcę z Tobą
w niebie rozpłynąć się.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.