game over
rak może chodzić do przodu,bokiem i z
powrotem.
dlatego umówmy się,że każdy z nas kiedyś
kopnie
w kalendarz,odwali kitę lub pójdzie do
Abrahama
na piwo.w końcu mamy lipiec.w przegrzanych
mózgach
mętlik snuje domysły i urywa wątki. zabija
cię coś,
o czym jeszcze nie jesteś gotowy
rozmawiać.
może puste ściany,może to,że nic się nie
zmienia
na lepsze.balansujesz na luźno rozpiętej
pajęczynie,
która drży pod ciężarem ciała.nie
przywiązuj się
do kamieni,które ciągną na dno.podepnij
do życia. ugnij ale nie łam i napisz nas. a
jeśli nas
nie ma i nigdy nie było,to napisz siebie od
nowa.
nie wiem czy wyjdziesz z tego,ale wyjdź do
ludzi
pogodzić się z prawdą trudną do
przełknięcia.
wiedz, że jestem,dojrzewam,bez fałszywej
nadziei.
Komentarze (17)
Świetny wiersz!
gdybym umiała - napisałabym dokładnie tak samo;
pozdrawiam
do Abrahama
na piwo :))