Gdy Bóg - Dybuk
A gdyby mnie w ogóle nie było,
czy płakałby ktoś, tu - na Ziemi?
Czy Słońce by dalej świeciło,
a Księżyc złe zimy odmienił?
A gdybym był innym niż jestem -
nazywał się jakoś inaczej,
to wtedy tym samym szelestem
liść śpiewałby doli tułaczej?
I jeśli nie przeciąłbym ścieżki,
po której stąpałaś przede mną -
ja chciałem być z tobą zwycięski,
a ciebie nie było na pewno...
I teraz pytania się mnożą,
choć jesteś - zdawało się raczej.
Czy ze mną jest coś, albo z głową?
A może jest jeszcze dziwaczniej...
z tym istnieniem?
Komentarze (7)
Ciekawy wiersz.Zatrzymałes.Pozdrawiam.
Przeczytałam Twój wiersz, komentarze, bo sam
wszystkiego nie ogarnęłam;
gdyby ta poezja była w tomiku,
to pomyślałabym - wszystko co jest musi samo, każdy z
nas sam lub sama... bo "niesam", to też mogą być tylko
pozory.
Jak zawsze, odeszłam za daleko.
To już tylko zostawiam pozdrowienia.
Zastanawiając się nad istnieniem, pytań mamy tysiące i
więcej.Poddałeś temat do rozważań.
Pozdrawiam serdecznie :)
Zatrzymałeś mnie, zarówno poruszeniem fenomenu dybuka,
który ująłeś - wg mojego czytania - z trzech
perspektyw "wstąpiciela", "nosiciela", i
damsko-męskiej :)
jak i trzecią strofą, która jest znakomita - aż mam
gęsią skórkę.
Zgodnie z moją skromną wiedzą na temat istnienia,
piszesz o Ananke. Temat - rzeka.
Jakiś czas temu napisałam nieudolny - w zestawieniu z
Twoim świetnym - wiersz pt. *dybuk*. Załączam link, z
prośbą o przeczytanie w wolnej chwili treści w nim
zawartej.
https://emalarska.blogspot.com/2018/01/dybuk.html
Moc serdeczności, Galeonie:)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dybuk#/media/Plik:Dybbuk
.jpg
Niósł ślepy kulawego,
od Dybuka na lewo.
Pozdrawiam Gal.
Nieco filozoficzne spojrzenie na swoje miejsce na
ziemi.
Udanego dnia.