Gdy czas na sen
noc zapukała do okna deszczem
wiatr serenadę zanucił tęsknie
okryty chmurą po czubek nosa
księżyc już chrapie
na wpół śpiąc bosa
w koszuli nocnej stoję na progu
pytam przybyszów czy bez powodu
sen odstraszyli zbytnim hałasem
czy jak dzieciaki słodyczy łase
bawią piosenką
straszą psikusem
późna już pora
wstać wcześnie muszę
nie czas na harce i awantury
wiatr w akcie skruchy przepędził chmury
deszcz zaraz ustał
minęła chwila
gdy mnie nad ranem sroka zbudziła
Komentarze (4)
ale fajny wiersz :-) pozazdrościc władzy nad
żywiołami, na sroki niestety rady nie ma ;-)
:)
Podoba mi się skrucha wiatru
i deszcz, co usta zaciął skrycie,
teraz bez obu może zacznie
rozsłonecznienie wchodzić w życie ? :)
oj te sroki i wrony, nie pozwalają odespać nocy
nieprześnionej, ale tak już jest - pijackie awantury,
kocie pazury i wszystko przeciw spokojnej duszyczce.
Uśmiechnęłam się, bo peelka taka podobna do mnie :))