Gdy kobietę traktujesz jak śmiecia
W kałuży krwi umieram,
przygnieciona wspomnieniem
wczorajszej nocy...
sepy krążą nad mym ciałem
krzycząc przeraźliwie
"mięso! jeść! jeść!"...
zmierzch już nadchodzi
a w mroku demony są skryte...
czołgam się do ołtarza
i na kolanach ostatnie
modlitwy szepczę...
twój uśmiech bije mnie po oczach,
wreszcie to ja jestem u twych stóp
a ty mówisz,
że to pozycja godna kobiety
na kolanach,
twarzą do ziemi...
psia jego mać...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.