Gdy nastanie zmierzch...
Mojemu D.
Gdy nastanie zmierzch
Gdy blask księżyca rozświetli ciemne
ulice
A gwiazdy zanucą swą kołysankę
Usiądę przy Tobie mój miły
I będę patrzeć na Twe śpiące oblicze
Skąpane w promieniach srebrzystych
wzorów
Twoja twarz tak jasna i dobra
Jak gdyby malowana przez anioła
W niczym nie podobna do zwykłego
śmiertelnika
Oczy zielone jak wiosenne drzewa
Przyprószone soczystym słońcem
W tych oczach mogłabym utonąć
Zatracić się w nich bez końca
A usta
Usta zostały stworzone przez samego Boga
Posiadają miękkość
Jakiej pozazdrościłby im najdroższy
jedwab
Te usta
Które całuję każdego dnia
A wciąż nie mogę się nimi nasycić
I Twoja skóra
Która działa na mnie jak narkotyk
Z każdą dawką pragnę więcej
Chcę rozkoszować się jej dotykiem
Chcę upajać się jej zapachem
Ten zapach mnie otumania
Sprawia że nie mogę myśleć o niczym
innym
A mimo to lgnę do Ciebie
jak pszczoła skuszona słodką obietnicą
miodu
I tak jak ona
Do Ciebie wędrują moje myśli i serce
Każdej nocy przesyconej zimną tęsknotą
Komentarze (2)
gdy nastanie zmierz- tęsknię:)
miłość jak narkotyk... ładnie :-)