Gdy ryby nie biorą
Ewo, pamiętam...
Siedzę sobie nad jeziorem,
myślę skończę przed wieczorem,
aż tu nagle ja pierdziulę,
spławik dygnął delikatnie,
myślę płotka, marzę karpik!
Jak tu nagle przyfasoli,
spławik poszedł w odchłań toni,
ja zerwawszy się na nogi,
daję upust mojej trwogi,
i w panice daję słowo,
kręcę korbką wyjątkowo,
Tak straciwszy pół godziny,
walczę z bestią upocony,
aż tu nagle w dali zmierzchu,
słyszę memu sercu dzwięk...
tak bliski, coraz bliższy, wyraźniejszy,
jak z odchłani przywleczony,
myślę eska, od Ewuni,
Naglę patrzę a tu spławik
stoi niczym poruszony
tak jak wcześniej bez pardonu,
a ja właśnie obudzony,
przez komary pogryziony,
myślę sobie, podnieś pupę,
czas do domu ;)
Komentarze (1)
hehe dobre...;) Fajny i zabawny wiersz...;P