Gdy sen nie chce przyjść
Domy zmrużyły senne okiennice,
księżyc przysypia, dziś stało się
wczoraj,
ubywa nocy, płytko coraz płycej,
ptaki wnet zaczną swój poranny chorał.
Tłuką się w głowie rozedrgane myśli,
nerwy jak struny skrzypiec poszarpane.
Momos sarkasta znowu Lunę wykpił,
gniewna pognała srebrzystym rydwanem.
Czas spać, nim pierwszy promień przez
zazdrostki
wpadnie i ranek w twarz mi się zaśmieje.
każdy dzień przecież miewa swoje troski,
każda noc winna być ich ukojeniem.
Komentarze (23)
pięknie napisane.
kolejna Twoja perełka na tym portalu
Ładnie to ujęłaś:) Miło było przeczytać:)
Pozdrawiam:)
Ładny, płynny wiersz. Pozdrawiam:)
Często tak mam. Zwłaszcza kiedy do pracy na 4 rano,
kładę się wcześniej, a sen jak na złość nie
przychodzi...
Piękny wiersz, już pierwszy wers mnie zauroczył :))
Ja tak miałam dzisiaj, do 5 godziny się przewracałam.
Dobranoc
każdy dzień przecież miewa swoje troski,
każda noc winna być ich ukojeniem - z przyjemnością
przeczytałam :)))
Piękny wiersz... trafne spostrzeżenia i fajny klimat,
podoba mi się;-)
Dzień szkodzi, noc łagodzi! Pozdrawiam!
Bardzo dobry wiersz, wiem co znaczy bezsennosc...
Pozdrawiam
a może się mylę? teraz się zastanawiam...:-)
Błąd logiczno - językowy. Momos. wiadomo kim był.Był
Bogiem sarkazmu. To tak jak napisać woda wodna.:-)ale
ogólnie ok:-)
Ładnie o bezsenności:)
Pięknie :o)
to coś dla mnie,
pozdrawiam cię Basiu:)