Gdy serce z żalu umierało...
A kiedy już nabiorę siły
to Ci opowiem moze miły
co to się ze mną wtedy działo
gdy serce z żalu umierało
gdy księżyc na swym nieboskłonie
leniwie nocy mrok rozjaśniał
ja z krzyku wyłamując dłonie
dusiłam usta w chłodny atłas
myślą błagałam o Twój dotyk
o jedno słowo czułe, tęskne
lecz zamiast tego mrok był wokół
i ja ze swym spękanym sercem
teraz nie błagam, już nie płaczę
zaklęłam serce w sopel lodu
i tylko nocą po cichutku
wysączam z niego resztkę miodu
tego co po nas pozostało
i choć to dawno dosyć było
miód jest potrzebny jak atrament
jak w życiu jest niezbędna miłość...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.