Gdy spadały śnieżne płatki…
Wśród topoli wirowały płatki śniegu
I z księżyca srebrnym blaskiem się
bratały
By dla ciebie lśnić syneczku w pełnym
biegu
Kiedy z nieba wprost ku tobie będą gnały
I sfruwały wprost ku tobie srebrne
płatki
I na dłoniach ci siadały jak motyle
A tyś cieszył się jak oczy twojej matki
Kiedyś nieba jej przychylał w tamtą
chwilę
Człapał z wolna późny wieczór leśną
drogą
Tyś się cieszył jak zabawką każdą
gwiazdką
A stareńki srebrny księżyc skryty w
głogu
Pełną przygód cię zabawiał opowiastką
A gdyś słuchał o czym księżyc opowiada
Gdyś spoglądał jak się srebrzą śnieżne
płatki
W twoje dłonie powolutku sen opadał...
I spełniona jak marzenie… miłość matki
Gliwice 25.02.2009 r.
Pamięci syna Tomasza
Komentarze (14)
piękny wiersz osnuty melancholią
życzę miłego wieczoru :)
Bardzo ważny zdaje się osobisty wiersz pozdrawiam.
Miłość matczyna jest bezgraniczna.
Tak naprawdę, to żadne słowa jej nie wyrażą.
Dużo tu mamusinej czułości i ciepełka.
Interpunkcja jest, czy raczej jej nie ma? :)
Pozdrawiam :)
poruszający - ścisnęło za serce piękne słowa pełne
ciepła i miłości:-)
pozdrawiam
Jestem ogromnie zbudowana i wzruszona Państwa
wpisami... Dziękuję ślicznie i życzę miłego wieczoru
:)
Pełen czułości wzruszający wiersz :)
Pełen czułości wzruszający wiersz :)
Wzruszyłaś.
Pozdrawiam.
Ujmujący,pełen czułości wiersz:)pozdrawiam
Poruszający... pozdrawiam
Naprawdę piękny wiersz napisany matczyną miłością.
Ja wyrosłem w Gliwicach bawiąc się na łąkach przy
ulicy Słowackiego. :)
Życzę Tobie miłego wieczoru.
Dziadek Norbert - Śliczne dzięki za pochwałę. Bardzo
mi miło. Pozdrawiam również.:)
Powiem krótko. Piękny wiersz o matczynej miłości.
Tylko chwalić... Pozdrawiam. Miłego wieczoru :)