Gdy zasypiam
Gdy zasypiam
szepczę Twe imię
w nadziei, że usłyszysz
w nadziei, że przyjdziesz
w nadziei, że otulisz mnie
czułością swego serca
Gdy zasypiam
szeptem Ciebie przywołuję
byś się nie zatrzymał
byś wątpliwości żadnych nie miał
byś juz nigdy nie pozostawił mnie
z ciszą, która rozrywa serce na pół
Gdy zasypiam
jesteś tak blisko
choć Cię tu nie ma
łzami wspomnienia rysuję
zawstydzone miłością źrenice
zakrywam
i w tęsknocie tonę
O świcie…
imię Twe krzyczę
zapachem Twej skóry okrywam
rozgrzane nagie uda
Przyjdź...
Proszę…
Zabierz resztki niewinności
nim Bóg skrzydła mi odrąbie
czerwiec 2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.