gdybieje
jesiennienie... na czworo myślenie
są takie dni gdy wiatru za dużo za mało
deszcz zbyt mokry a słonko za daleko
maluje niebo gdybiej w głowie i się
śmieje
bo po co bez sensu i nie wypada przecież
blok zza szyby szary smutny aut za dużo
zniszczony trawnik nieruchomieje z
gniewu
czarna plama ziemi tęsknie patrzy na źdźbła
wciąż zielone cieszą oczy nie tylko moje
tylko noc nie marszczy czoła błyszczy
światłem zza firanek rozmawia ciepłem
klatek
gdyby tak zostawić mroki cieniem malować
księżycowym blaskiem ozłocić myśli
rodzin
gniewy złości rozproszyć oddać powietrzu
mruczankami ukołysać samotnych ciszą
serca
klucz melancholii trylion motyli sejf
otworzył by
nas wszystkich szarych od niechcenia
bo tak to jest - jest w nas sporo z
lenia...
Komentarze (10)
Bardzo mi się podoba. Refleksyjny wiersz.
Ślę moc serdeczności :)
Gdybologia to ciekawa nauka :)
Bardzo ładny wiersz! Pozdrawiam!
... cudne gdybieje... Pozdrawiam :)
Fajnie o nas i o aurze,
najbardziej podoba mi się ostatnia strofa.
Miłego wieczoru życzę i uśmiech zostawiam :)
W dziesiątkę pozdrawiam
celnie do refleksji(Y)
...a gdyby tak świat utkać na nowo...rachunek
prawdopodobieństwa jest taki, że wyszło by także "g"
tylko w większym gabarycie...takie życie
fajnie ci to gdybanie wyszło, pozdrawiam:))
poezja gdybań alternatywnych, odniechceń, zadużeń,
zamaleń - metaforzeń, relatywistycznych bezsensów.
znalazłem w nim dużo dla siebie. mój klimat.
pozdrowionka :)
gdyby posadzić w dyby na tydzień raz
by te chęci chciane, ale nie spełniane
poczuły obowiązku na dupie ślad
to dyby przez gdyby nie byłyby zajmowane