a gdybyśmy nie znali...
A gdybyśmy nie znali światła
w noc spowici bezcienistą
dusze ślepe jak kocięta
nie zaznałyby błękitu żrenicy nieba
ręce nie ulepiłyby dobrego Boga
podobnego do nas jak dwie krople wody
Gdybyśmy nie znali nadziei
matki głupich i jedynej pociechy
nie byłoby kolejnego brzasku
mocowania się ze swoją słabością
wznoszącą nas ku uczłowieczeniu
Gdyby zabrakło nam wiary
że płynąc przez życie wahliwie
podobni ptakowi który dokądś zmierza
choć cel zawsze go przyziemia
bylibyśmy nawet nie kamieniem
przydrożnym
na którym przysiada pył dróg naszych
Urodzeni bezradni
potykamy się o własną małość
tchórząc gdy stajemy w kręgu światła
krzyżując gwożdziami drwiny nadzieję
z wiarą że stwarzamy naprawdę
siebie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.