gdzie jesteś?
Każdy dzień był szczęścia objawieniem
Uczelnia, praca, Ty nocnym wybawieniem,
Myślałem że jestem wielki
A byłem na spodzie każdej butelki
To był błąd podawać ci serce godne
złamania
Już nie jestem pewien czy zdolny jestem do
kochania
Ty odczułaś na sobie mój gniew, moją
złość,
Teraz pod Twym blokiem marznę na kość
Przechodnie rzucają miedziaki dla
samotnego
Ale to nie pomoże dla serca stęsknionego
Łzami karmie swoją uciekającą duszę
Choć krwawię to żyć dalej muszę
Alkohol na tęsknotę smak stracił swój
W reku pozostał tylko medalion Twój
Zaciskam go mocno by poczuć zapach Twego
ciała
Widzę wciąż jakbyś na sobie go miała
I ten uśmiech gdy go podarowałem
Teraz wiem że wszystko zmarnowałem
Przez moją głupotę straciłem wiarę
Włóczę się po ulicach aż kiedyś zamrę
nie dokończony
Komentarze (2)
miłość i tęsknota,poczucie winy i wspomnienie
szczęśliwych chwil...samo życie... i nie top smutku w
alkoholu bo nie warto
swój, Twój, Twego... Za dużo tego. Skoro piszesz o
gnierwie, to nie pisz zaraz potem o złości tylko po
to, by był tym z "Kość".... I to "zamrę" na końcu. A
współcześniej się nie dało napisać, że umrzesz?
Dlaczego wiersz opublikowany jest nieskończony?
Pozdrawiam serdecznie :)