Genezaret
Genezaret 1
Tu Syn Boży chodził po wodzie
z brzegu widać tylko kamienne fundamenty
na głębie nie ma co wypływać,
konsekwencje dla topielca mogą być
tragiczne,
niech się lepiej schowa w wyobraźni,
mięso zmienione w rozlazłą galaretę,
trzęsie się i jest przeźroczyste dla
oka,
nie wygląda apetycznie.
Genezaret 2
Jezus rozgościł się,
zwolnił maszynę losującą, pękła plomba.
Jestem tu!
Wygrałeś 6 w totolotka demonie
od gorących łez księcia ciemności
strzelały ziarna popcornu.
Długo nie mogłem dojść do siebie,
skończyć z przedstawianiem,
nic nie poszło po mojej myśli.
Ja odpad ludzki, kłamliwa kreatura
z pół tuszy,
nie przełknięty żylasty ochłap,
kanibal wiary, nadziei i miłości,
kumpel Belzebuba z czystej toalety
z eksterminowanymi muchami,
przeklinam i pewnie dalej będę
Ducha Świętego za eteryczne kopniaki w
dupę
zatwardzenie i przytkanie boskiej
świadomości
na wieki wieków.
Genezaret 3
Chrystus zmieszany i znudzony,
nie mamy o czym rozmawiać,
zamiast wierzyć w cuda,
zamiast wierzyć w cuda,
wykaż trochę chęci,
i wskakuj do jeziora.
Komentarze (2)
...czytam, czytam...i nie skomentuje....chyba nie
dorosłym do takich wierszy...pozdrawiam
Nie wiem czy zgodnie z intencją autora, ale przy
czytaniu uśmiechałam się często:) Dobrej nocy.