gestalterror
ulep ze mnie prawidłowość. bywam czasem
zakładnikiem chorób
niech palce same ułożą się w klęczki. sam
jeden niemocy
nie stawię czoła. w prostym formacie nie
jest tak trudno.
pełzanie po łóżku w wymiarach wieczoru.
proponujesz korektę ja wybieram gnicie [we
właściwościach pochowanych w czołach]
może to niepo-kornik dłubie w sferze mocy.
szuka dostępu,
zakazanych zaklęć. na postumencie w leniwym
półmroku
odtwarza się zamęt i dziecinne harce.
samostanowienie
podaję na deser gdy siłę odkryć mierzą pory
roku.
widoczność jest lepsza gdy nie stoisz obok.
brakiem drogowskazów nie skleisz mi oczu.
w źródłach domysłów puszczam szklane statki
drogę znam na pamięć na linearnym trakcie
na ścieżkach nieznanych zasiewam latarnie
u progu upadku czytam list od matki
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.