Ginąc w jaskrawym blasku
… przedzieram się przez kurz i pajęczyny ―
przytłoczony ciężarem żelbetonowej skorupy…
Moje zdeformowane ― nagie ciało… ― owiewa
wiatr ―
wpadając z gwizdem
― do tego ― przeciw-atomowego bunkra…
…
… w pęknięciach ścian ― drga błękitne
światło… ― otacza mnie chłodem…
…
… przywieram spierzchniętymi ustami ―
do stopionej struktury…
Całuję ją i głaszczę ―
wyczuwając wciąż
― nikły zapach radiacji…
…
… wiruje wokół palący pył…
…
To jest ―
mój
dom…
… samotny świadek eksplodującego przed
dziesięcioleciami słońca…
Przygnębiająca resztka
z brunatnymi bąblami
― od straszliwego żaru…
… z rdzawymi smugami deszczów…
…
… potykam się ―
o wyrwane
podmuchem
― zbrojeniowe pręty…
…
Teraz ― zastygłe...
… rozczapierzone palce…
(Włodzimierz Zastawniak, 2017-07-31)
https://www.youtube.com/watch?v=wrTE4GiR7Dc
Komentarze (4)
No, no, no... W wierszu czuje się ducha wizjonera.
Miłego dnia życzę.
Apokalipsa nie z książki, nie z filmu,
to się kiedyś stanie, w świadomości nie przyjmuj.
Interesujący, bardzo wymowny wiersz. Pozdrawiam
serdecznie.
Witaj, cisnie sie pytanie, ktore coraz czesciej jest
powtarzane, dokad zmierzasz czlowieku? Dobrze opisana
wizja swiata po wybuchu nuklearnym. Moc serdecznosci.