GŁÓD
Twoje dłonie
którymi wkładam sobie pokarm pod skórę
są daleko stąd
spojrzenie które rumieni moją krew
ślina która ją odżywia
z głodu rysuję twoje dłonie
ale są puste
jak zaułki miasta
albo przystanek ostatniego nocnego
autobusu
a spojrzenie które narysowałam
niewidzące
narysuję twój zapach
widzę zapach
jest przytulny i bezpieczny jak dom
jest sycący i przyjemny jak ciasto
czuję dotkliwie pragnienie czucia twojego
zapachu
stoję w zimnym pomieszczeniu z
wyrwanym dachem
poprzez szczurze źrenice ścian
widzę go, złotą aureolę
twój zapach
uśmiecha się do mnie
nozdrza chwytają garściami
przezroczyste owady powietrza
które brzęczą w uszach
szeleszczą ciężkimi pancerzami
jak utrata zmysłów
słyszę twój głos
słyszę różne głosy
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.