Głód
Polski jogurt ... dobry produkt... czy może aż tak uzależnić?
Gdy wstaję z rana głodny okropnie,
Burczy mi w brzuchu – niech to gęś
kopnie,
Chciałbym coś przegryźć, rzucić na ząb,
Otwieram lodówkę a tam pusto, wieje z niej
ziąb
Nagle olśnienie, ubieram się w mig,
Pędzę do sklepu jak wściekły dzik.
Nie czekam na windę,
Biegnę po schodach,
Byle by szybciej, byle by prędzej,
Bo może wykupią i ...nie zobaczę jej
więcej.
Wpadam do sklepu, wołam od drzwi,
Bakomo ! – Kochana moja, pozwól że
mi
Zerwać tę folię, ssać Cię co sił
Zanurzyć się w Tobie
Mlaskać i mruczeć
Choć raz na chwile od trosk codziennych
uciec
Ale o zgrozo!
Czyżby rozstania nadszedł już czas?
Czyżby to był już koniec?
O chwilo przyjemna trwaj wiecznie!
Puste pudełko wiercę łyżeczką
Chcę jak najdłużej być jeszcze z Tobą
Ty moja brzoskwinko Ty truskaweczko
Więc z tej rozpaczy krzyczę na cały
kraj,
Bakomo - Kochana moja - Ty jesteś NAJ!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.